sobota, 16 maja 2015

Jego portret

                                                         Jego portret: J. H.-B.
    
     Oldowy, wołosaty i do tego reporter.
Nie daje się złapać na wint. Spać może gdzie popadnie, gada z kim bądź, byle by opowieść ciekawa za tym była. Zanim wyruszy śladem „ Reportażu z XXI wieku”, aska wszędzie, gdzie się da: w redakcji, u biznesmanów. Nawet jego gierła musi dołożyć do interesu. Gdy ma już szmal i uazika, z którym dwa światy i kota można dostać, szuka nakołki w Moskwie. Prikid zniszczony, broda po pas. Ale rassiekat’ lubi po mieście, żeby się czegoś dowiedzieć od tutejszych. Ma łatwo, jest jednym z nich. Własnego smrodu już nie czuje. Jedzenie w czasie czytania-odradzamy, wcale nie dla ochrony stronic przed plamami po kawie.
Tylko czeka. Dogodna chwila, ciekawy szczegół, i ciach!-wyciąga dyktafon zza pazuchy.
Zwiedza hipisowskie tusowki, gada z urłakami. Zatrzymują się z nim szizy. Prawdziwy z niego hajker, ulubieniec tirowców i bomżychów. Nawet z Miss HIV uciął sobie pogawędkę.
Złe psy się go nie imają.

 Taki jest. A może nie? … przeczytajcie „Białą gorączkę”.

Do czytelnika: wszelkie trudne wyrażenia zaczerpnięto z niepraktycznego słowniczka żargonu hipisowskiego, „Egzamin na świra”, w tejże. Podróż przez Rosję z Hugo-Baderem?
Za ćwiartkę koniaku. Uwaga na Czarną Olgę.

                                                                                                            Dorota Czerkies

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz