czwartek, 11 czerwca 2015

"Pies" kontra "homo sovieticus"


    Pies kontra homo sovieticus (W rajskiej dolinie wśród zielska)


    1.   Każda książka, będąca antologią- zbiorem tekstów jednego lub wielu autorów, opisujących jeden temat z wielu perspektyw lub wiele tematów- powinna posiadać podwójnie przemyślaną strukturę.                                                             
 Po pierwsze: układ treści. Może być on chronologiczny, zgodny z datami napisania poszczególnych części; mogą zostać wyodrębnione bloki tematyczne (np. historyczny, human stories, militarny). Autor, w porozumieniu ze swoimi bliskimi albo redaktorem prowadzącym, może mieć "kaprys" ułożenia tekstu od tego, który najbardziej lubi, do tego, który najmniej. Może także określić jakąś zasadę organizującą poszczególne składniki tekstu.
Oprócz okładki, którą najczęściej zajmuje się grafik wydawniczy, a jej finalny kształt nierzadko stanowi kompromis pomiędzy marzeniem pisarza czy reportera, pomysłem rysownika a znajomością targetu czytelników, np. takich, którzy są przyzwyczajeni do rysunków czy zdjęć, najważniejszy jest tytuł. To on przyciąga uwagę potencjalnego czytelnika w księgarni. Tytuł całości- może być zaczerpnięty z treści dzieła (np. Sekret trzeciego Izajasza Parnickiego; choć to powieść, to jednak realizuje ogólny schemat, niezależny od podziału antologia-nieantologia), może być jednocześnie tytułem jednego z opowiadań czy reportaży (W rajskiej dolinie wśród zielska Hugo- Badera), ale również zagadką do rozwikłania przez odbiorcę (wymieńmy Inne Pieśni Jacka Dukaja- vide Parnicki).
  2. Jacek Hugo-Bader, rocznik 1957, należy do pokolenia, które mógłbym nazwać pokoleniem reportażystów "Gazety Wyborczej". Należą do niego ludzie, którzy na początku lat 90. podjęli współpracę z działem reportaży nowopowstałej gazety. Innymi przedstawicielami tej generacji są: Mariusz Szczygieł, Wojciech Tochman, Wojciech Jagielski czy Włodzimierz Nowak. Zbierali oni swoje pierwsze ważne doświadczenia w zawodzie jako członkowie zespołu kierowanego początkowo przez autorkę Zdążyć przed Panem Bogiem Hannę Krall, a potem przez inną wybitną reportażystkę, Małgorzatę Szejnert. Mariusz Szczygieł we wstępie do 20 lat wolnej Polski w reportażach wspomina, że początkowo każde zdanie jego tekstów było poprawiane przez panią Hanię. Mówi także o tym, że jedną z dewiz tej grupy młodych ludzi skupionych wokół osobowości Krall i Szejnert, było szukanie tematu. Szukanie tematu w praktyce oznaczało jedno: mobliność. I, wydaje się, tę bezcenną lekcję bycia w ruchu, a co za tym idzie, dociekliwości, odrobili oni wszyscy. Czeski Szczygieł, przemieszczający się między Filipinami a polską prowincją Tochman, wędrujący od Czeczenii po Kenię Jagielski, aż wreszcie błąkający się jak pies po Rosji-potężnym mocarstwie, ale i ruinie Związku Radzieckiego- Jacek Hugo Bader.
3.   Pierwsza samodzielna książka reportażowa Jacka Hugo-Badera to W rajskiej dolinie wśród zielska, wydana w 2002 roku, a wznowiona w 2010 nakładem wydawnictwa Czarne. Składa się na nią siedemnaście tekstów, uprzednio znanych czytelnikom z "Gazety Wyborczej". Ramy chronologiczne tej książki wyznaczają lata 1993-2001- pierwodruki na łamach macierzystej gazety Hugo-Badera. Układ chronologiczny ma jedną zaletę, która jednocześnie może zostać odebrana jako wada. To podejście pokazuje ewolucję, zarówno intelektualną, jak i stylistyczną piszącego. Z jednej strony jako czytelnicy możemy być zadowoleni zgodnie z zasadą "w miarę jedzenia wzrasta apetyt", z drugiej jednak, słaby otwierający tom utwór, może zniechęcić nas do dalszej lektury. Hugo-Bader zaczyna swoich siedemnaście opowieści o Rosji od Towarzysza Kałasznikowa z 1993 roku, co nie wychodzi, w mojej ocenie, książce na dobre, tym bardziej, że reportaże powielają pewne tematy: historia, wojna, peryferie Imperium. Układ chronologiczny sprawdzał się w innej wielkiej książce reporterskiej o Rosji. Imperium Ryszarda Kapuścińskiego zaczynało się od pierwszych spotkań małego Rysia, przyszłego reportera, z potężnym radzieckim Imperium. Dzięki nim mogliśmy zobaczy ten kraj-świat oczyma dziecka, jak i dojrzałego mężczyzny, który niejedno w życiu widział. A Rosja, ta komunistyczna i ta po pieriestrojce, była dla niego czymś fascynującym, co chciał w jakiś sposób zrozumieć, poznać mechanizm jej działania poprzez szukanie trybików machiny. Mariusz Szczygieł we wstępie do Białej gorączki, innej książki Hugo-Badera, bardzo trafnie stosuje                  w odniesieniu do metody reporterskiej swojego starszego kolegi z redakcji metaforę wałęsającego się psa. Jednak, w moim odczuciu, autor Dzienników kołymskich musiał ją sobie przyswoić i stopniowo udoskonalać.
4.  Towarzysz Kałasznikow to świetny podręcznik nie tylko dla początkujących reporterów, ale również wszystkich tych dziennikarzy, którzy parają się przede wszystkim sztuką wywiadu. Hugo-Bader jest dociekliwy, drąży, szuka możliwości kontaktu z Kałasznikowem, wynalazcą jednego z najbardziej znanych karabinów na świecie-kałasznikowa. Duża część reportażu to wywiad               z przebywającym już na emeryturze inżynierem. Ta rozmowa bezlitośnie obnaża braki młodego dziennikarza, ale jednocześnie jest próbką jego ostrego stylu. Hugo-Bader nie rozumie lub nie chce zrozumieć wtedy jeszcze istoty rosyjskości. Wytyka swojemu bohaterowi służenie ideałom komunistycznym, dopytuje o wojnę, o Stalina, o żołnierzy radzieckich. W pewnym momencie fotograf Piotr, świadek rozmowy z Kałasznikowem mówi Hugo-Baderowi "Nie tak brutalnie"*. Błędy Hugo-Badera widać jeszcze wyraźniej zestawiając ten reportaż, z reportażami Swietłany Aleksijewicz z pierwszej części Czasów Secondhand, która opisuje lata 1991-2001.
W stosunku do białoruskiej dziennikarki moglibyśmy powiedzieć: "jest niewidzialna". Pozwala swoim bohaterom na monologi, na opowiadanie całych historii, nie wartościuje ich (choć Hugo-Bader zauważa, że Kałasznikow na swój sposób może być szlachetny), pozwala na to, by oni sami ustawili lustro, przez które zobaczą siebie i Rosję. I wtedy zobaczymy Rosjan lirycznych, okrutnych, delikatnych, pełnych pogardy. Zobaczymy, i starca Zosimę z Braci Karamazow Dostojewskiego i Gogolowskiego Cziczikowa z Martwych dusz. Hugo-Bader korzysta z przywileju młodości: krytycznego spojrzenia na zastany porządek rzeczy. Aleksijewicz nie komentuje, rejestruje świat i ludzi w stanie czystym,  jeden do jeden. Hugo-Bader nie uzyskuje dostępu do swojego bohatera, bo nie jest ze świata ludzi sowieckich. Dlatego Kałasznikow zbywa Polaka i okazuje mu swoje zdenerwowanie pytaniami. Aleksijewicz można zaufać, bo nie trzeba jej tłumaczyć Stalina, Berii, Chruszczowa czy Gorbaczowa. Hugo-Bader wyraża swoją opinię wcześniej niż udaje mu się przyswoić słownik tzw. sowka i znaczenie słów: Lenin, partia, rewolucja, Stalin, Armia Czerwona. Aleksijewicz jest jak dyktafon, "na żywo".  Hugo-Bader działa w czasie teraźniejszym.
W Towarzyszu Kałasznikowie polski autor sytuuje otwarcie swoją pozycję jako dziennikarza, korespondenta "Wyborczej", choć jego modus operandi to znikanie, nieujawnianie swojej tożsamości, mieszkanie z bezdomnymi. Aleksijewicz (podobnie jak Wojciecha Jagielskiego) bohaterowie znają jako osobę piszącą, niektórzy domagają się, by być opisanymi, by znaleźć się w reportażu.    
5. Kolejny tekst w zbiorze, Księga powrotu z niewoli sowieckiej, również z 1993 roku to, w moim odczuciu, pierwszy mistrzowski reportaż Jacka Hugo-Badera. Autor buduje tu zaskakującą paralelę pomiędzy losami Izraelitów, starotestamentowego Narodu Wybranego, a historią de facto sowieckich niewolników czyli krymskich Tatarów. Każda z opowieści poprzedzona została fragmentem zaczerpniętym z ksiąg Starego Testamentu. Tu po raz pierwszy u  Hugo-Badera czuje się umiejętność oderwania się od dosłowności "tu i teraz", zrzutowania uniwersalności Historii (która taka z zasady jest, bowiem tworzą  ją ludzie, obdarzeni takimi samymi emocjami: strachem, miłością, nienawiścią, niezależnie od realiów geograficznych i czasu) na wiele losów poszczególnych ludzi: Ulwije, Osmana Osmanowicza czy duchownego Klebera.
6. Każdy czytelnik reportaży Jacka Hugo-Badera natknie się w którymś momencie na poetycką frazę:"oplata mnie jedwabnymi rzemykami przydymionych swoich spojrzeń**". Powtarza się ona wielokrotnie: w W rajskiej dolinie, w Dziennikach kołymskich, w Białej gorączce. W tekstach o ludziach starszych i młodszych, mieszkających w Moskwie i na Syberii, Rosjanach i nie-Rosjanach. Zastanawiałem się, dlaczego akurat te słowa Izaaka Babla, autora Armii Konnej) przemówiły tak bardzo do wyobraźni polskiego reportera, że aż zyskały rangę leitmotywu. Izaak Babel po raz pierwszy "wchodzi" do świata opisywanego przez Polaka w reportażu A rewolucja to przecież miała być przyjemność (1996), który zaczyna się od fragmentu Armii Konnej, a kończy powyższymi, słynnymi słowami.  Hugo-Bader komentuje opowieść samego Babla o spotkaniu ze starym Żydem, Gedalim w następujący sposób: "Gedali  miał wątpliwości. Babel i wielu innych Żydów, powitało rewolucję jak Mesjasza"***. Coś pięknego! Rewolucja, która określiła i nadal określa całą współczesną Rosję, jest widziana przez reportażystę w oczach swoich rozmówców,  tak jakby istniała jedna wielka wspólnota oczu. Tylko wpatrując się w nie i czujnie słuchając, Hugo-Bader może pokazać cierpienie i dumę, terror stalinowski, łagry i smutek za upadającym Krajem Rad ery Gorbaczowa. Doświadczenia zostały przechowane w spojrzeniu kobiet i mężczyzn radzieckich, rosyjskich. Zrozumiałem, dlaczego ta bablowska fraza powraca jak mantra w najintymniejszych rozmowach, typowo rosyjskich o Bogu, miłości, polityce, życiu i śmierci. Rosyjski Żyd, Izaak Babel, w sposób absolutnie genialny uchwycił marzenie o wolności, które przerodziło się w krwawe jarzmo. Drogę od ucieczki z jedynowładztwa cara do jedynowładztwa Stalina. Hugo-Bader mając za przewodnika autora Armii Konnej może powiedzieć: tematem Rosji jest wolność. Niezależnie od tego, kto rządzi jej bezkresnym terytorium. Car, Stalin, Gorbaczow, Jelcyn, Putin.
7. Na koniec tego "otwarcia drzwi" do reportaży pana Jacka Hugo-Bader, chciałbym poświęcić nieco uwagi tytułowemu tekstowi W rajskiej dolinie wśród zielska. Zaczyna się od młodych, nagich            i pięknych kobiet w kirgiskiej rajskiej dolinie, którym do ciała przykleja się kwietny pyłek anasza, który kiedyś będzie nazywał się marihuana lub haszysz. Piekło i raj tak blisko siebie. Geograficzny Raj i piekło narkomanii. Religia chrześcijańska mówi, że po śmierci będzie piekło albo niebo, raj wiecznej szczęśliwości albo miejsce wiecznego potępienia. Przypomina się od razu Herbert i jego     u wrót doliny. Kirgiska dolina, w której można śpiewać psalmy, ciesząc się pięknym widokiem, ale też zgrzytać zębami, wiedząc, że jest ona punktem początkowym drogi do szpitala psychiatrycznego czy odwyku. Hugo-Bader pomny dwuznaczności tego miejsca rusza w długą drogę śladem kirgiskiej narkomanii, głównej bolączki tego kraju. Dociera na targ do Osz, gdzie chce kupić heroinę, wędruje w góry na poszukiwanie lokalnych baronów mafii narkotykowej, prezentuje psychuszki, w których detoks przechodzą opiumiści i heroiniści. Opisuje kraj i ludzi na krawędzi śmierci, w którym              w powietrzu wiruje anasza.
8. W rajskiej dolinie wśród zielska może nie porwać tak bardzo jak Biała gorączka, która poraża transowością i serwuje Rosję w bardzo wysokich dawkach, ale pokazuje w sposób doskonały, jak ciężką fizycznie i psychicznie jest praca reportera. Jak wiele wysiłku trzeba włożyć, by napisać doskonały reportaż. A jak powiadają, jesteś tak dobry jak Twój ostatni tekst. Jacek Hugo-Bader w swojej pierwszej książkowej wyprawie dotarł do wybitności.                                        
                       
 Bartosz Dąbrowski

 *J. Hugo-Bader, W rajskiej dolinie wśród zielska, Wołowiec 2010, s.20
 ** Tamże, s.122.
 *** Tamże, s.86


















                                                      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz